Informacja o bezrobociu rejestrowanym w Polsce – stan na koniec stycznia 2013 r.
Wczorajszy raport Głównego Urzędu Statystycznego dotyczący bezrobocia zawiera informacje, które z całą pewnością należy uznać za pesymistyczne. Już wcześniej Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej sygnalizowało, że spowalniająca gospodarka przyczyni się do pogorszenia kondycji rynku pracy. Na koniec stycznia wartość stopy bezrobocia wyniosła 14,2% i jest to najgorszy wynik od marca 2007 roku. Szczególnie niepokojące wydaje się być tempo przyrostu zarejestrowanych w urzędach pracy bezrobotnych. W ciągu ostatniego półrocza przybyło w Polsce blisko 350 tysięcy bezrobotnych i obecnie liczba ta wynosi 2,295 miliony osób. Eksperci rynku ostrzegają, że trudna sytuacja może utrzymywać się przez cały rok. Dlatego uzasadnione wydaje się być zaangażowanie przez Ministerstwo Pracy znacznych środków. W tym roku kwota przeznaczona na walkę z bezrobociem jest wyższa o 1,2 miliarda złotych niż w 2012 roku.
W najlepszej kondycji jest rynek pracy województwa wielkopolskiego, w którym niezatrudnionych pozostaje 160 tysięcy osób. Jest to jedyne województwo, w którym stopa bezrobocia nie przekracza 11%. Natomiast powodów do radości nie mogą mieć mieszkańcy województwa kujawsko – pomorskiego (18,9%), zachodnio– pomorskiego (19,1%), czy wreszcie warmińsko – mazurskiego (22,2%).
Spowolnienie nie oszczędziło liderów, czyli największych polskich miast. Już tylko Poznań (4,5%) i Warszawa (4,6%) charakteryzują się stopą bezrobocia niższą od progu 5%. Z kolei tragiczna w moim przekonaniu sytuacja dotyka powiatu wałbrzyskiego (34,7%) na Dolnym Śląsku, piskiego (34,8%) na Mazurach i szydłowieckiego (38,6%) na Mazowszu. Stopa bezrobocia rejestrowanego przekraczająca 33,3% oznacza, że praktycznie co trzeci aktywnie poszukujący pracy mieszkaniec tych regionów nie jest w stanie znaleźć zatrudnienia.
Z całą pewnością, obecny stan rynku pracy jest pochodną spodziewanego zwolnienia gospodarki. Wykorzystanie środków unijnych oraz malejąca ilość zamówień publicznych przekładają się na spadek liczby inwestycji. To z kolei powoduje zmniejszenie obrotów firm wielu branż i zmusza pracodawców do zwalniania pracowników. Nieuzasadnione jest zatem podnoszenie płacy minimalnej w tempie, jakie możemy zaobserwować w ostatnich latach. Analizując raport GUSu można dojść do wniosku, że kwota 1600 złotych brutto jest zupełnie akceptowalna przez podmioty zatrudniające w metropoliach, ale niemożliwa do udźwignięcia dla pracodawców w regionach znajdujących się na granicach województw.