Stop pętli kredytowej, którą niejeden Polak zawiązał sobie na szyi. Konsumpcyjny tryb życia, tragedie rodzinne, utrata pracy, a nawet depresja, która staje się chorobą cywilizacyjną to tylko niektóre z przyczyn prowadzących do stałej niewypłacalności tysięcy Polaków. Rozwiązaniem i sposobem wyjścia z tego zamkniętego koła nawarstwiających się kredytów może okazać się upadłość konsumencka.
Modne buty, nowy zegarek, szybki laptop, niepodarte jeansy – ich kupno poprawia humor kobietom w pochmurne dni, a mężczyznom podnosi prestiż wśród kolegów. Zakup taki sprawia, że stajemy się konsumentami, a konsumentowi najbardziej zależy na jakości produktu jaki nabywa, czyli na jego trwałości. Powody tego są różne. Po pierwsze, chcemy korzystać z kupionej rzeczy najdłużej jak się da. Robienie zakupów nie dla każdego jest przyjemnością. Po drugie, nawet jeśli użyjemy zakupioną rzeczy tylko raz lud dwa, to na pewno będziemy chcieli ją sprzedać, stąd mamy prawo oczekiwać aby rzecz była podobnej jakości, jak w momencie zakupu. Po trzecie, lubimy czuć, że zrobiliśmy coś dobrze, że inwestycja się udała, i po miesiącu używania kupionej rzeczy nie chcemy „pluć sobie w brodę”, bo zakup się nie udał. Czasami jednak nasze oczekiwania względem kupionej rzeczy spotykają się z brutalną rzeczywistością i rozpływają, jak nadzieje Irlandczyków na awans na Euro 2016.
Urzędnicy urzędów kontroli skarbowej w czasie kryzysu bardzo pilnują należnych wpływów do budżetu. Niektórzy handlowcy celowo nie wydają klientom paragonów. Inni zwyczajnie o tym zapominają. Klient, który odszedł od kasy bez paragonu może zgłosić ten fakt do urzędu kontroli skarbowej. Paragon jest nie tylko dowodem rejestracji sprzedaży w kasie fiskalnej. Stanowi dowód zakupu. Świadomość prawna konsumentów wzrasta. Świadomy konsument wie, że w cenę usługi lub towaru wliczony jest podatek VAT.
Dokonujący różnych zakupów rozsądny klient najczęściej liczy na to, że po zapłacie sprzedawcy określonej kwoty otrzyma towar, który spełni jego wymagania i będzie mu służył przez długie lata. W ramach obawy przed faktem, że taki czy inny produkt może prędzej czy później ulec zniszczeniu, ten sam klient chciałby otrzymać pewne zabezpieczenie, które w razie zużycia lub zniszczenia zakupionej rzeczy zobowiąże sprzedawcę do jej naprawy.
Kupując towary coraz częściej kierujemy się ich jakością, np. w odniesieniu do żywności walorami smakowymi i odżywczymi. Nadal jednak w wielu przypadkach bierze górę myślenie ekonomiczne i na wyborze produktu zaważa jego cena.
Z tego względu tak ważny dla konsumentów jest obowiązek umieszczania ceny i ceny jednostkowej na oferowanych produktach przez przedsiębiorców w sposób zapewniający prostą i niebudzącą wątpliwości informację o ich wysokości (ustawa z dnia 5 lipca 2001 roku o cenach, rozporządzenie Ministra Finansów z dnia 10 czerwca 2002 roku w sprawie szczegółowych zasad uwidaczniania cen towarów i usług oraz sposobu oznaczania ceną towarów przeznaczonych do sprzedaży).
Wszelkie rozważania z zakresu prawa ochrony konsumentów rozpoczynają się od zdefiniowania pojęcia konsumenta. Wyłonienie się tego pojęcia było związanie z pojawieniem się obok występujących dotychczas w Polsce modeli obrotu gospodarczego zwykłego i profesjonalnego, trzeciego rodzaju obrotu gospodarczego, tzw. obrotu mieszanego z udziałem konsumentów. W nauce prawa gospodarczego pojęcie konsumenta nie ma sprecyzowanej jednoznacznie treści.
Kilkanaście, może już kilkadziesiąt lat temu, sprytni ludzie zarządzający wieloma międzynarodowymi korporacjami doszli do genialnego w swej prostocie wniosku w jaki sposób sprawić, aby sprzedaż ich produktów ciągle rosła. Wystarczy tworzyć produkty gorszej jakości. Jedni powiedzą, że duża w tym zasługa przeniesienia większości fabryk do Chin, inni że bez tego pomysłu Europa i Ameryka Północna zapomniałyby już dawno temu co to wzrost gospodarczy, a jeszcze inni, że podaż nie nadążyłaby za popytem, a ceny byłyby bardzo wysokie, gdyby produkowano towary lepszej jakości. Faktem jest jednak, iż o zakupionych w tzw. „sieciówkach”: butach, torbach, czy innych przedmiotach służących nam w dawnych czasach przez lata, obecnie statystyczny Europejczyk powie jedno słowo: „badziewie”.
W 1962 r. prezydent USA J. Kennedy powiedział, że „wszyscy jesteśmy konsumentami”. Miał wówczas na myśli to, że konsumenci potrzebują własnej reprezentacji, ochrony i odpowiedniej informacji o produkcie. Konsument ma deficyt informacyjny, dlatego powinien być lepiej chroniony. Wspomniany deficyt sprawia, że ma on o wiele słabszą pozycję na rynku i nie może racjonalnie funkcjonować w obrocie prawnym.
Omawiany rodzaj umów stanowi część prawa konsumenckiego, czyli konieczną przesłanką jest to, aby jedną stroną umowy był przedsiębiorcą, a drugą konsument. Na samym początku należy zatem wyjaśnić, kim konsument jest.
18 grudnia 2011 roku weszła w życie nowa ustawa o kredycie konsumenckim. Jest ona wynikiem potrzeby dostosowywania polskich przepisów prawnych do wymogów unijnych, określonych w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/48/WE z dnia 23 kwietnia 2008 roku. Nowa ustawa poświęca dużo miejsca zagadnieniom obowiązków, jakie spoczywają na udzielającym kredytu jeszcze przed zawarciem samej umowy o kredyt. Widać w tym cel ochrony konsumenta i dbałość o to, aby, przed zawarciem umowy był on dobrze poinformowany o jej prawnych konsekwencjach. Wiedza na temat tego, do czego polskie prawo zobowiązuje kredytodawcę w ramach reklamy ofert kredytowych pomoże nam świadomie wybrać odpowiednią ofertę kredytu konsumpcyjnego.
Poprzez dostosowywanie polskiego prawa do dorobku prawa wspólnotowego po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej nastąpiło wiele zmian w polskim systemie prawa.
Duży nacisk został położony na kwestie ochrony konsumenta, a więc sprawy ważne, dotyczące każdego z nas.