Dostawa gazu – narzędzie Rosji w walce z Ukrainą
Ukraina w niedługim czasie może zacząć odczuwać kolejne skutki konfliktu z Rosją.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że dalsza współpraca na dostarczanie gazu będzie możliwa dopiero po spłaceniu długu przez Kijów – poinformował ,,biznes.interia.pl”.
W grze są wielkie pieniądze, ale w tej sprawie chodzi o coś znacznie więcej.
Gazprom podwyższył cenę błękitnego paliwa dla Ukrainy do 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych. W grudniu, za tą samą ilość władze naszych wschodnich sąsiadów płacili zaledwie 268 dolarów.
Mało tego, Kreml zapowiada starania o rekompensatę strat, które poniosła w związku ze wcześniej stosowanymi zniżkami. Dług na chwilę obecną wynosi około 2,2 mld dolarów. Dodatkowo Rosja postanowiła znacząco podnieść cenę za dostarczanie tego surowca. Cena za tę usługę wzrośnie niemal o 100 proc.
Wobec powyższych działań Rosji, Ukraina wznowiła z Polską rozmowy na temat przedłużenia ropociągu Odessa-Brody do Płocka. Na etapie negocjacji są też inne nitki, które mają pomóc w choć częściowym uniezależnieniu od energii płynącej ze wschodu.
Na chwilę obecną liczący niemal 700 km rurociąg Odessa- Brody, zamiast dostarczać, tak jak było zaplanowane, ropę znad Morza Kaspijskiego do Polski, przesyła surowiec rosyjski odwrotnie, czyli do Odessy. Projekt jego przedłużenia zakłada między innymi uwzględnienie transportu surowca statkami przez Morze Czarne.