Przełom w odpowiedzialności za obraźliwe wpisy w Internecie?
Ustalenie tożsamości internauty, który obraził nas w Internecie, niejednokrotnie bywa niewykonalne. Portal internetowy czerpie zaś większe korzyści, jeśli sporo osób przeczytało lub skomentowało dany artykuł. Już dziś Trybunał Konstytucyjny rozważy, czy przepis ograniczający odpowiedzialność wydawcy elektronicznego za wpisy użytkowników, jest zgodny z konstytucją. Jak podaje Rzeczpospolita, spór tyczy się interpretacji art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, czyli tego, czy wydawca ponosi odpowiedzialność wyłącznie, gdy wiedział on o bezprawności wpisu.
Według dotychczasowej interpretacji przepisu – pokrzywdzony, by uzyskać zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych, jest zmuszony udowadniać nie tyle bezprawność obraźliwego komentarza, ale również to, czy wydawca wiedział o bezprawności określonego wpisu. Jest to niezwykle trudne zadanie i sądy są zmuszone oddalać powództwo, mimo wcześniejszego zwrócenia się do wydawcy z żądaniem usunięcia wpisu. Obraźliwy komentarz pozostaje w Internecie, zadośćuczynienie pokrzywdzonemu nie zostaje zasądzone, a wydawca nie publikuje przeprosin, unikając odpowiedzialności. Trybunał zastanowi się, czy przepis, będący podstawą tej praktyki, jest konstytucyjny.
Warto wskazać, że 10 października 2013r. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok, w którym jednoznacznie stwierdził, iż serwis internetowy odpowiada za obraźliwe wpisy użytkowników. Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podstawą orzeczenia było przekonanie, że wolność wypowiedzi może być ograniczona na rzecz praw osób trzecich, jak prawo do ich dobrego imienia. Trybunał uznał m.in., że istotne są środki podejmowane przez wydawcę w celu zapobieżenia takim wpisom.
Czy Trybunał Konstytucyjny zasugeruje się wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka? Wkrótce się o tym przekonamy.